ni to zima ni to jesień
optymizm skrył się
w zakamarkach serca
melancholia kroplami
spływa z nagich drzew
gawrony niczym skrzydlate całuny
okrywają drżące gałęzie
smutne krajobrazy nie pasują
do groźnego stycznia
gdzie dzwonki sanie kuligi
szypiący mróz i rumieńce na twarzy
bałwanów co prawda nie brakuje
ale to te śnieżne przynoszą radość
jeszcze nie tak dawno na niebie
zamiast samolotów królowały ptaki
wdychaliśmy świeże powietrze a nie smog
dzisiaj łatwiej z piasku bicz ukręcić
niż odnaleźć utracony raj
bracia miesiączkowie skłóceni
natura upomina
a człowiek wciąż z opaską na oczach
w przepaść