ciężarem
się pokłoniły
zamarły w ciszę
powlekły się
jasnością
przyległy do ziemi
słońce utkwiło
jak w sieci
przesiewając promienie
przez gałązki oblepione
chciała bym
zatrzymać obraz
pyłem białym
oprószony
leżeć w lekkim puchu
miłością czystą otulona
pobielona
jasnością od drzew
zachwycona
spełnionym snem