rytmicznie
w obraz świtu
poranek
oklaski daje czasem
rzuca uśmiechy
farbę ze słońca skrobie
mieszając
w południe
powietrze oblewa ciepłem
ciało
pachnie miłością
ręce nadziei szukają
zmierzchem
sklepienie granatem umazane
prześwit wypełniły lęki
niewygojone
noc
letnia ciepła
zaprasza do zadumy
roznosi dreszcz
szepcze
wskazówki zegara płyną