Tłum ludzi się niecierpliwił.
Szpetna pani kurator w słomkowym kapeluszu wyglądała jak strach na wróble.
Nagle podszedł do malarza znawca sztuki, marszand i kolekcjoner.
Zbliżył się.
I tak od niechcenia, jakby miał pełną gębę wypchaną kluskami usiłował dowiedzieć się.
Co artysta miał na myśli?
Jakimi kierował się motywami?
Ten się odwrócił i charknął mu w twarz.
Nie pierdol, tylko oglądaj.