omiata go okiem
odwracając głowę mówi na odchodne
idę do psychiatry
zostałem sam
ręce mi opadły
wiersz tymczasem
rozkręca się na dobre
miesza czasy liczbą wyrwie
przykopał łopatą kończąc dialog
na wyjątkowym stylu
percepcja doszła do granicy
przeczołgała się pod drutem
na pięcie krokowe w podskokach pokonała
w pasie zaoranej ziemi mina jej zrzedła
konsystencją ze stałej na zmienną
życie rozstało się z żalem w przyjaźni
kot z nimi tańcował
pies jak zwykle
pojechał koleją