Świat cały tym darzył spojrzeniem
"Gdzież jest ten chłopiec?" zapytasz w zdziwieniu
Wyruszył on w podróż za cieniem
Cień wiódł go o świcie po wzgórzach sumienia
I pytał "Czyż nie piękny jest spokój?
Lecz pomnij chłopczyku że to bez znaczenia
Dostrzegasz wszak chaos tu wokół"
Wiatr silny się zrywa i wraz z korzeniami
Wyrywa niewinne drzewa
I nie jest mu przykro między koronami
Nieszczęsnych swych ofiar śpiewa
Więc stanął tam chłopiec i zamarł w bezruchu
Swe oczy szeroko otworzył
Gdy zebrał się w sobie spytał:"święty duchu
Po coś ty wzgórza te stworzył?"
Cień chłopca prowadził po spokojnej łące
Wskazał na traw szum łaskawy
Lecz już ogień wznieca południowe słońce
Co kępy zielone trawi
Lecz kula płomienna się nie zadowoli
Zarzewiem w polnej pościeli
A mocniej przygrzeje grzać będzie w złej woli
Dopóki wszystko spopieli
Tu znów stanął chłopiec lecz nie był zdziwiony
Dostrzegał w chaosie regułę
Tę jedną okrutną: świat nie jest stworzony
By mieć porządek w ogóle
Szedł chłopiec za cieniem po zmroku przez las
Choć światła brak cień nie znikał
Bóg sam raczy wiedzieć jaki minął czas
Aż chłopiec w końcu zapytał
"Dlaczego obracasz mnie tyłem do świata?
Skąd ty to wszystko wiesz?
Czemu radości spotyka mnie strata?
Kim jesteś i czego chcesz?"
"Spójrz w dół. Nasze stopy są stale złączone
Tych samych dróg przeznaczeniem
To co ja wiem jest z twego serca złowione
Bo jestem wszak twoim cieniem"
Ty, któryś słuchaczem tejże przypowieści
Uważaj na cień złowrogi
Pielęgnuj duszę, słuchaj dobrych wieści
I nigdy nie patrz pod nogi
Bo był pewien chłopiec i jego spojrzenie
O których ten marny poemat
"Gdzież jest ten chłopiec?" zabrzmi twe zdziwienie
A tego chłopca już nie ma.