włosy jak wata cukrowa gładko przylizane
łaskotały cykaniem świerszczy pod sklepieniem głowy
mleczna słodycz skóry dołów obojczykowych
bezwstydnie korespondowała z fluorescencją zielonych
paznokci umazanych krowim łajnem bosych stóp
brak biustu bezmyślnie maskował przykrótkim
podkoszulkiem na cienkim długim ramiączku odsłonięty pępek
jak betlejemska gwiazda wpięta we włosy
nad lewym uchem lśniąca krwista kokarda
kolana pomiędzy nimi wszystkimi pstrokate
pełne luzu obiecujące niczym nieskrępowaną beztroskę bermudy
wziąłem
dwa kilo
i litr
miodu akacjowego