Straszy w nim pustka i samotność
Choć kobiet tam wiele
Pojawiają się w nocy jak księżyc
I znikają gdy nastanie świt
Straszy tam jęk tłuczonego szkła
I pogrążona w bezsensie
Nieubłagalnie uciekająca wskazówka zegara
Smutnym lękiem napawa
Brak zapachu domowego obiadu
Większość stara się stąd uciec
Choćby wyskoczyć oknem
I połamać swoją wolność i beztroskę
Tylko nieliczni nie lękają się
Strasznego dworu samotnych kawalerów