śmietana ubita
niczym proszkowa piana
co elektryczność gasi
tak też nie jeden gasi
nowoczesną dzisiejszą naukę
zwłaszcza gdy biel bieli nie równa
a jest pełna śniegu jak kolumna
tęczowa jak rozwidlone oczy
przy zachodzie Słońca
zielonkowatą-czerwienią się mieniąca
która wpada w błękit strzałą spojrzenia
gdzie lotności mrok skalisty ma barwę
ciemnego szafiru który w Słońcu
dość iż w uśmiechu bóstwa nie daje
ni szczęścia opiekuńczego nawet na stopie
też ciemność czy ponurość
nie jest uśmiechem w dumie
co apetyt nad kuszący niesie
niczym obraz w uśmiechu cudowny
ze zjawisk jak i spełnieniu
czy góry czy dołu jeszcze w akordzie
podwójnego uśmiechu co nie jest na zawołanie
a z przypadku co po ludziach chodzą...
...też dla serca czy duszy najbardziej
ma taki sam Raj jak chmury w cudownym obiektywie
i w przelocie obrazu się nie zmienia
dla szczęścia w uczuciu nie tak się rozpływa
w zakochaniu będąc dla nie jednych chmurą
ulotną czy stałą ale też klimatyczną
gdzie smuga ciemnoty dziwnej naiwności
jest od ciebie mądrzejsza głupi człowieku...