na spojrzenie spaśna taka
czym się tak obżarła
obrzydliwa gadzina
przecież wie
nie mile jest widziana
elektrowstrzasu dostała
zapach Muchozolu poczuła
w koszu wylądowała
osa
piękny ma dzień
pełen słońca i wiatr
bez słowa ciepło nuci
szumem fal
wieczór rozpalony
czarem aury
ciało opalone - pachnie bez
na podbój ostateczny
nawinęła się druga szkarada
mówiąc - wybacz i spadaj
krwi mojej pić nie będziesz
i tak w dłonie klasnęłam
bez serca żalu - spadła
pożywi się tobą ptaszek
a jak nie to ciebie spalę
ciemną nocą
nocą złoto purpurową
nocą diabelską
w której nie lubię owadów
jedynie szczęście swoje...