księżyc wyławia perły z czarnego morza
układając gwiezdne konstelacje
właśnie ukończył mleczną drogę
wysyłając lśniące zodiaki
na wyznaczone pozycje
nagle wszczął się harmider
rój meteorytów zaatakował
maszerujące szeregi
rak jak sama natura wskazuje
podał tyły krzycząc głośno veto protestuję
zostawiając swoich towarzyszy w opałach
mówiąc krótko raczysko po prostu dał ciała
lwu grzywa w płomieniach tańczących stanęła
kłapnął paszczą za ogon ucapił frajera
pacnął łapą i wysłał klienta w zaświaty
zgasił ogień i pyłem przypudrował łaty
byk gdy kolor czerwony przed sobą zobaczył
wziął na rogi podstępnych zbójów podpalaczy
dźgał tratował aż drżały ze strachu niebiosa
a w koło tryskała krwawo-srebrna rosa
w końcu wodnik się wkurzył łyknął wielką chmurę
skoczył w górę jak żaba pysk zmieniając w rurę
ryknął a z gęby niczym z wielkiej pompy
chlusnął strumień i w niebie sądny dzień nastąpił
gdy się wojna skończyła deszcz spłynął na ziemię
zaszumiały srebrem żyta i jęczmienie
tak to przecież bywa że po wielkiej burzy
następuje spokój który bardziej służy
leczby go docenić czasem właśnie trzeba
burzy z piorunami wprost z jasnego nieba