Dzikim wzrokiem obejmować sale
Zginać lędźwie w niemożliwych miejscach
Chce już nie mieć pojęcia
Łowić wilczym wzrokiem
Wilczym krokiem kroczyć do celu
Tam tąpnięcia głuche basu
Zastępować tępym piskiem strzałów
Upłynniając noc rekinią
Wąchać metaliczny strach
Trząść się, bać się,
Upust dać nabrzmiałym trzewiom
By wrócić móc do domu
Chce polizać twoje zdrowie
Słoną szyje zapamiętać
Złote runo w garściach trzymać
I znów myślom dając prymy
W głowie mieć znów rzędy kloców
Gdy mnie świtu blask zakuje
Trzymać swoje miejsce w rządku