ptakiem nie jest dymem
ni obłokiem co w spojrzeniu
zapomnienie rodzi tęsknotę
też kobieta nie jeden mężczyzna
z namiętności płynie niczym miłość
wciąż owocu rozkosznego pragnie
w słowie Kocham Ciebie jak strawę
też miłość zraniona czy szczęśliwa
owocu apetycznego wciąż potrzebuje
w słowie Kocham usta chce czuć
kochany dotyk jak taniec czy muzykę
wyśmienitą niczym strawa o każdej porze
nawet gdy się mówi NIE już dziękuję
i jakby nie spojrzeć w każdy rok życia
załamanie serca czy pęknięcie wystepuje
dopóki ktoś je nie rozkocha lub zszyje
gojąc ranę jak czystość osobistą
tylko bez kluseczków bo drażnią ciało
i tak z punktu widzenia
do punktu odniesienia
kiedy barwą światła jest miłość
tak zaćmienie jego daje noc
niczym zapomnienie pieknej chwili
gdzie słowem już się nie pragnie
a ciałem ciała - jak tęczowego promienia...