Otwierają się drzwi...
Kierujesz się do wejścia.
Idąc za perłową Miłością...
W ton namiętności Zatracasz swe myśli...
W otchłań czujności.
Swe tajemnice zostawiasz w sekrecie,
Twoja buzia kryształowe słowa plecie.
Czy będąc w lecie, czy w zimie,
Nieustannie szuka Cię?
Wygrywając się od jesiennego wiatru,
Chcę poczuć twoją dłoń.
Pragnę powróżyć z kart twego życia,
Skupić swoje myśli ...
Na twej prostej osobie,
Wspierać Cię czule w chorobie.
Ideał się pali niesłychanie,
Pokój duszy w oczach pozostanie.
Nie dam się zgryźć rutynie Niczym piękny owoc ...
Zawita Cię o świcie.
Życie swe okrucieństwa plącze,
Nie dajmy się wyprowadzić ...
W krzewy kujące.
Dążymy do nieskończoności,
Ofiarując sobie na domiar ciepła,
Nieskończonej miłości.
Chcę uciec z Tobą...gdziekolwiek,
Na przekór lgnąć losowi w osiek.
Odwracam usta ku Twoim,
Zakwitamy w gorącym pocałunku.
Zostajemy spleceni sobą ...
W bursztynowym wizerunku.