jednej dziewczynie
skarby swoje pokazał
jak nie jedna pani panu
też rozbiera się dla niego
rzec można piękna to pani
ta pani to jesień
złocista jak dziewczyna
i ciepła jak Słońce
jeszcze płomienna w lecie
jednym tchnieniem płonie
i choć owoc mały jak jabłuszko
słodki ma i kosztowny
niczym dzień i noc
dla ciebie może być
zwłaszcza gdy na podziw oczu
sama się rozbiera
kiedy z niej człowiek
pamięć w bukiecie rodzi
jak jeszcze z cnotliwego kwiatu
tak liści na miłość płomienną
i tak w złocistym blasku
na łące błyszczy stokrotką
jak ciepłym Słońcem
choć drzewa w nagości już widzi
i tak na jedno tchnienie
jeszcze nie moje a bogactwa przemijania
kiedy nie jedno drzewo jeszcze rozkwita
choć nagością świeci jak wiśnia...
...czy owoc jeszcze da
zobaczymy czy wiatr
zimny czy ciepły
przy końcu życia zapłodni je
w szturmowym śpiewie ptaków
które niebawem odlecą
choć jeszcze raz by chciały
owocem się zachwycić jak truskawką
zanim nastaną zimne dni
nie tylko na uśmiech
też Panie ja w twoim słowie
na podziw raz jeszcze
zachwycam się tobą
zwyczajnie tak
każdego dnia
zwyczajnie dla miłości
też tęczowy obraz zsyłasz
nie tylko wyżej
na uśmiech też niżej
dzisiaj bardziej złocisty...
...i jak nie tylko materia
a też jądro
gdzie nie jednym coś tam zanika
jak leczenia zła technika...