Żadnych szarości-nawet jakbym chciał.
Czarno-biały jest nawet słowika trel;
Czarno-biała jest róża- Twój subtelny dar.
Czarno-białe jest moje serce;
Mam czarno-biały płaszcz.
Swoje czarno-białe ręce
Oglądam-póki mam na to czas.
Czarno-biały zegar tyka,
Rzuca cienie na powierzchnię ścian.
Czemu nikt nigdy nie spyta,
Ile czarno-białych chwil dał mi Pan?
Czarno-biała rozpacz,
Puka do mych drzwi.
A ja-głupi-otwieram;
Myśląc, że za nimi stoisz Ty.
Czarno-biała róża więdnie-
To w wysokim wazonie nadszedł jej czas.
I, niczym dzielny żołnierz...
Upada. Czarno-białe płatki wzdychają, raz po raz.
Czarno-białe są moje łzy.
Bez Ciebie czarno-biały jest mój świat.
Czasami myślę, że to Ty;
Gdy śmierć oglądam zza czarno-białych krat.
Czarno-biały uśmiech,
Kłamie, jak każdy z nas.
Radość z nas wyrywa,
A zostawia rany;
Których nie zagoi czas.
Ale... Powróciłby ogród barw,
Gdybyś zbliżyła do mnie usta.
Prysłby czarno-biały czar;
Opadłaby żałobna chusta