po ciele rozlało się ciepło
i pamięć powoli odeszła,
na krótko, tak się wydawało,
wskazówka zegara pchnęła
kilkadziesiąt minut do przodu.
Miało być takie nic, bez obaw,
trudno było się wybudzić,
klatka piersiowa obolała,
ucisk, żebra nie połamane,
coraz lżejszy, rytmiczny oddech,
na twarzy przezroczysta maska.
Powrót z jasnej drogi
prowadzącej w nieznany świat,
żyła odbiera bezbarwny płyn,
powolutku, kropla za kroplą,
oczy coraz szerzej otwarte
zaczęły rozpoznawać bliskich.