Kochał, a przynajmniej tak twierdził
W powietrzu unosiła się woń
Złamanego serca
Oczy mówiły wiele
Nie umiałam tylko czytać
W słowach jego spojrzeń
W poezji jego oddechu
Rozpalona dłoń
Rozwiany włos
Rozszerzone źrenice
Och, to juz nie moja sprawka
A on jak gdyby nic
Wraca i jest tak samo
Ale inaczej
I juz nigdy nie będzie tak samo