w lustrach
odbite światło lamp
tańczyło kryształem
moja matka siadywała
sama
przy białym stole
smutna nie patrzyła dalej
wiedziała
choroba była nieuleczalna
jeżdziła do wnuczek
szczęśliwa uśmiechnięta
jakby wszystko zło
było za nią
wróciło
światła w krysztale
zgasły
zmarła tak młodo
jej małe wnuczki
pytały dlaczego