Poduszką Zawrzyjże Wróżkę
Ale niech to zabrzmi tajemniczo jak ma brzmieć,
dzieć to czytający przecie edukację siecze.
nigdy
kiedyś to tak,
ale potem to nie,
a między to kto wie.
Ruch za ruchem krzesło trę i dłutem sprawnie kształty dawne nadam jej,
tej nóżce z klonu.
I będzie ostoją baronów, w czasie sezonu na podnóżki krześlaste,
następnie stanie się balastem,
wtedy dopiero ma miła, siła ta która się kryła dotychczas
i tkwiła przejęta swoim splątanym losem wstanie.
Artyzm.
Bo bez poduszek, bez łachman,
nie rusza go więcej żadny poprawca
i taka o to zużyta sprzed epoki drewnem zbita podnóżka,
jak mawia wróżka do uszka dziecięcia:
oto sztuka, jak stara, zużyta, spocona przy tym,
by tym się stać przejść to musiała...
szepce ostatecznie:
Sztuka wyzuta to wyrzutka szkuta.
II
Baby, śledzie i żarty:
Apokaliptyczna fonia i wizjonerska
a czerstwa
Przemierzwiony ocean miarowo geniuszy
a dusi
Dźwięczna i ciemniejsza jest dziś moja harmonia
a-goń-ja
Toć znów, szlag, częstochowsko zawracam ci dupę
rym biały
pupę
Skakały sylaby jak baby
babeczki
Jak baby? Jak śledzie
do beczki
Doba malutka, dobeczka
tak krótka
i mów nam więcej o nutkach
tych wszystkich niezagranych
za gramy.
zagrajcie
i chlejcie, otwarcie, jest żarcie
cię żar, mnie, tak pali
że ciężar dowalił nam los, taki żarcik
popatrzcie.
III
Tryptyk na kleju
kropelka oleju zatłuściła mi palce
w tej walce
gdzie walcem toruję się drogę
a walcem na trzy prawie nierównym
mnie depczą te tłumy ich dumy ich damy ich sumy skazanych
brudzę tym tłuszczem, nie puszczę, nie błagaj
to blaga
kropelka tak wielka i olej na czole
w mozole jezus co za trud
tak myślisz? Nie sądzę
oddawać mi moje za myśli pieniądze
i krążę, nie zdążę, gdzie pójdę tam
choć mądrze za późno, jak zwykle sam
i z tobą, z tą dobą
i z wróżką i z nóżką
i z babą i fonią
te banki znów dzwonią
te bańki znów puszczasz a ja wrastam jak puszcza
na frytki znów tłuszcz mam i kruszy się dusza
a po co się chowasz? Głowa pod kołdrę
drę się w tej kołdrze w poduszkę z jedynki
dajcie się wyrwać
z korzeniami dranie
wieczne czekanie