Ulice pełne samochodów są ciche,
Czarne kałuże głaszcze śliski wiatr
Marszcząc odbicie starego koca granatowych chmur,
A ludzie powykrzywiani groteskowo
Są tam, jacy są.
O czym mam myśleć?
Bo myślę, a nie chce myśleć.
Co mam zrobić za chwilę?
Bo robię, a nie chce robić.
Dlaczego tak postępowałem?
Bo postępowałem, a nie chciałem tak postępować.
Jutro nadejdzie, nie zatrzymam tego.
Wczoraj odchodzi i z tym też nie mogę nic robić.
Tylko ja ze sobą, od cienkiej skóry
Wgłąb martwej pustki
Tnę rzeczywistość wrażliwym ostrzem teraźniejszości.
Chory na cierpienie
Mdleje w ciasnej masce szczęścia,
W sen głęboki bez śnienia.
Nie pamiętam wtedy dni,
Tygodnie trwają latami,
I gdy ciepła dłoń porannego brzasku
Muska mnie z chęcią wybudzenia,
Gotów nawet jestem wstać.
Ale nie dzisiaj.
Dobranoc.