bez Słońca
smutny las
choć Nieba przebłysk ma
pod stopami liści rój
które do obuwia się kleję
niczym zgnilizna
w którym Brzoza przewodzi
u schyłku przekwitania
niczym nagość człowieka
i choć ponętnością już nie zachwyca
jak wiosna czy lato
gdzie zapach i bogactwo zachwyt miało
lecz nadzieję pozostawia
pośród Sosny i Świerku
niczym uzdrowiciel
by otulić się i płomienne ciepło poczuć
gdyż życie krótka trwa
jak w oczach tak dłoniach
jak też zobacz ruda baśka
uśmiech jeszcze niesie
nie skrzydłem a swoją kitą
niczym kotek
kizia mizia robi
na tchnienie i westchnienie
że kiedyś i My odejdziemy
a las,suchy las się odrodzi...