-----------
JUŻ TYLE RAZY OGNISTYM RYDWANEM
SŁOŃCE PRZEMKNĘŁO PO MOIM NIEBIE,
I TYLEŻ SAMO TĘSKNOTY SPĘTANE
SPAĆ NIE DAWAŁY -BO NIE MA CIEBIE.
ZA KAŻDYM RAZEM KSIĘŻYC ZŁOCISTY,
NIBY ZWIERCIADŁO -UJRZEĆ POZWALAŁ
WSPOMNIENIE CIEBIE... OD JEDNEJ ISKRY
OGIEŃ TĘSKNOTY W MYM SERCU ZAPALAŁ.
A PŁOMIEŃ RÓŻOWY OGARNIAŁ JE CAŁE,
SYCIŁ DO GRANIC MIŁOŚĆ ZGŁODNIAŁĄ.
JAŚNIAŁY GWIAZDY, KTÓRE WYBRAŁEM
DLA CIEBIE -SPADAŁY PLEJADĄ CAŁĄ.
A KAŻDA Z NICH, TO JEDNO MARZENIE
I WSZYSTKIE ONE O TOBIE I Z TOBĄ,
TAKIE MARZENIA W NAJWYŻSZEJ CENIE...
ZAPŁACIĆ ZA NIE CHCĘ CAŁYM SOBĄ.
JUŻ WIDZĘ CIĘ W KWIATACH, JAK VENUS Z MILO,
GDY JESTEŚ PRZY MNIE, NIM GWIAZDY ZBLEDNĄ...
JA JESTEM PRZY TOBIE I ŻYJĘ TĄ CHWILĄ,
BO CIEBIE KOCHAM -TY JESTEŚ TĄ JEDNĄ.
NIEDŁUGO ZNIKNIE ZNÓW KSIĘŻYC ZŁOTY,
TWA POSTAĆ, JAK MGŁA ROZMYJE SIĘ DALEJ...
ZOSTANĄ TYLKO TE WIELKIE TĘSKNOTY
I MIŁOŚĆ, W KTÓREJ CAŁY SIĘ SPALĘ.
GDY ŚWIATŁA NOCY GASNĄ NAD RANEM,
ME ŻYCIE ZATOCZY KRĄG WOKÓŁ CIEBIE...
JUŻ TYLE RAZY OGNISTYM RYDWANEM
SŁOŃCE PRZEMKNĘŁO PO MOIM NIEBIE.