NIM ŚWITEŹ ROZWIESI GĘSTE FIRANKI
I ZŁOTA PYŁEM PRZYPRUSZY ZIEMIĘ CAŁĄ,
W ZAPACHU WONNEJ TAK -KAWY SZKLANKI,
ROZKWITASZ PRZY MNIE KONWALIĄ BIAŁĄ.
POPRZEZ PRZESTRZENIE PRZYTULNYCH POMIESZCZEŃ
SWYM CIEPŁYM GŁOSEM -NICZYM POEZJA,
PRZYZYWASZ MELODIĄ MIŁOŚCI MNIE JESZCZE
I PACHNIESZ SŁODKO, JAK ŚWIEŻA FREZJA.
W NATŁOKU ZDARZEŃ BARWNYCH, JAK TĘCZA
-WZBURZONĄ RZEKĄ, CO SZARPIE DO DNA,
W SWYCH OBOWIĄZKACH, JAK SIEĆ PAJĘCZA,
WCIĄŻ PŁYNIESZ ZWIEWNIE, JAK LILIA WODNA.
WIECZOREM, GDY CIEMNOŚĆ ZMIERZCHU ZASŁONĄ
OGNISTE NIEBO SKRZĘTNIE ZAKRYWA,
I SREBREM OCZY NIEBA JUŻ PŁONĄ,
TY TULISZ SIĘ DO MNIE, JAK DALIA WRAŻLIWA.
A NOCĄ, GDY SEN SPOWIJA TWE CIAŁO
I SERCE SWYM RYTMEM SZEPCZE DWA SŁOWA.
ŁAGODNYM WZROKIEM OTULAM CIĘ CAŁĄ,
GDY KWITNIESZ W POŚCIELI, JAK RÓŻA PĄSOWA.
W PODRÓŻY ŻYCIA RÓŻNYMI KRAJAMI,
NA SZCZYTACH GÓR I DOLIN SPODZIE...
JESTEŚ WSZYSTKIMI TEJ ZIEMI KWIATAMI.
JESTEŚ -W MEJ WYOBRAŹNI OGRODZIE.