Namoczył miarowym ruchem w atramencie
Na stoliku spadła jego kropla
Jak trzecia planeta od słońca
Niebieskozielona plama na rozgniewanym stole.
Zastanawiał się scenarzysta przez chwilę
W tym czasie pióro już obeschło
Namoczył je po raz kolejny
Wyrzucając z niego balast zbędny
Żywym pewnym ruchem zaczął pisać:
Żeby ludzie nie nabierali wprawy,
bo nic dwa razy się nie zdarzy.
Aby sprawiedliwa była nierówność,
Wtedy nie będzie im za nudno.
Aby wszyscy powtarzali tam na dole,
Pory roku – tak jak w szkole.
I żeby stała się niestałość,
by poróżnić ich jako całość...