Puki mu wystarczy sił.
Opuścił matkę kochaną i rodzinny dom,
Poszedł wypełniać przysięgę swą.
Chciał iść z bronią na czołgi żelazne,
Chociaż nie jednego zmiażdżyły na miazgę.
Z bagnetem i orłem na czapce,
Chciał pokazać sił starej matce.
Walczył za dwóch, krzyczał i strzelał,
Pokonał ból, bo ranny był nie raz.
Chłopak jak malowany, kochał ogień i wybuchy,
Myślał, że o jego walce będą chodzić słuchy.
A teraz
Powoli, powoli...
Wraca do matki z nieszczęsnej niewoli...