z wczoraj
w długą noc zimową
wróciła przykrość
rano śnieg iskrzy na sosnach
zielone błyszczą
białym pyłem
zasypane
nie wejdę wyżej
zniknęła moja ścieżka
trudno się idzie w śniegu
nogi ciężkie
utknęłam
wszystko zmrożone
oddycham szybciej coraz więcej
pary z ust ciepło roznosi
ptak szukał w karmiku na świerku
ziarna
rozsypałam
wracam do domu wyciszona bielą
przywitała mnie niespodzianka
dostałam paczkę
cudownie
cała jest wypełniona miłością
zasłoniła przykrość poezją