zielone sosny
przygasły
zamykam okna
milknie śmiech dzieci
zbieram zabawki odkładam
to chwila dla mnie
uwielbiam przestrzeń wypełnioną
ciszą nocną
szmery marzeń ocierają skronie
nie czuję bólu lekka
stanę na palcach zatańczę
łakoma świtu
rozciągam skrzydła