na drzewach
oczekiwanie
nie rozchyliła kwiatów magnolia
spragniona czekałam
zanurzyć się w zapachu
bzu
upajać się złotym blaskiem
forsycji
dziś kasztany okwitły
ucichły dzwoneczki konwali
zmęczone
sztywne
ciało z rozkoszą
przytuli lato
ogrzeje strach
potem łzawe opadanie liści
podepcze nadzieje
znowu będę czekała
w mrożnej bieli chowając
smutki
niedługo
minie zimie
przecież znowu
przyjdzie wiosna
będę wdychać zapach
jaśminu dłużej
oglądać piękno bez luster
cieszyć się
miłością