ogniście słońcem ogrzany
ciało subiektywnie rozbiera
niczym architektura
po horyzont obraz maluje
która to melodią życia niesie
a tu nagle sąsiadka wpada
zastawę obiadową chce pożyczyć
bo gości niespodzianie dostała
a i lodówka pusta spiżarnia
i choć w życiu szybki ruch wskazany
tak coś w przesuwaniu się nie zmieściło
komplet cały z trzaskiem poleciał
niczym nie jednego życie na pokaz
lecz gdyby ktoś inny to zrobił
awantura by była złość miała nienawiść
a że samemu się klnie,mówiąc
po co przyszłaś niczym Lucyfer
też nie spodziewajmy się
ciepłych barw a już czaru owocu
gdyż błękitu strumień Nieba
jest w najcudowniejszej baśni
która to idzie w świat ciemny
w uśmiechu cudownym lub płacze
jak teraz wiosenną aurą
niczym Słowo śpieszne
budzi w negliżu człowieka
jak nie jedna gwiazda
która dzisiaj nie zaświeci
kiedy uśmiech gości...