na wielkiej kanapie siedzę
niczym laleczka lecz żywa
zamiast przestrzeń podziwiać
dłonią gładzę jej baranią górę
do lwa się uśmiechając
który to pustyni był ozdobą
nagle pojawiłeś sie ty
radości pełen uwielbienia
dłonie uścisnąłęś
do całowania usta pochwyciłeś
nagle kanapa się rozunęła
prześlicznie niczym Ocean
i ku namiętności dalej
do głębin rozkoszy
fala poniosła nas
tak z dużą swobodą
nie tylko na spojrzenie
a też większego uświetlenia
dnia słonecznego,to noc nie była
jedynie obraz oblubieńca ...