Pewnego dnia rodzina na Łęgi kaliskie się wybrała zebrać z pola plon . Trójkę najmłodszych dzieci na pagórkach zostawiają sami się pracą zajmując.
Dzieci pozostawione na pagórkach
bawią się w wojnę, chłopiec z patyka strzela do dziewczynek . Nasza pięciolatka upada na ziemie udaje zranioną
długo leży na ziemi i nadsłuchuje.
Słyszy strzały z karabinów maszynowych
otwiera oczy ze zdziwieniem ,spogląda
widzi partyzantów ostrzeliwujących się, chowają się za pagórki jeden z nich pada zraniony.
Dziewczynka dobiega do niego widzi krew
-lekarza woła i opatrunki.
Najmłodsza dziewczynka krzyczy
-nie bawię się i wystraszona biegnie do rodziców
chłopak śmieje się.
Nasza bohaterka krzyczy na niego
-nie śmiej się, on jest ranny i umiera, pomóż mu.
Chłopak ze zdziwieniem przeciera oczy, nie widzi go.
Dziewczynka partyzanta ciągnie za sobą
-nie bój się zaraz cię opatrzę.
-Nie już nie trzeba, ja umieram tam są mogiły doprowadź mnie.
Nasza mała sanitariuszka dzielnie ciągnie rannego
idzie tam gdzie prawdopodobnie mogiły są, nie widzi ich. chłopak krzyczy zgubisz się.
Przybiega jej starsza siostra i woła
-co ci jest siostra
-Do mogił doprowadź mnie
mówi poważnie młodziutka dziewczynka.
Starsza siostra ją prowadzi nie widzi rannego
którego z dużym wysiłkiem prowadzi jej młodsza siostra.
Za zakrętem nieopodal cmentarz komunalny jest.
wchodzą do niego .
-O ile mogił tu na początku jest
-chodź dalej pokażę ci cały jaki duży jest.
-Już nie potrzeba ,już go przy mnie nie ma przy mogiłach pierwszych został .
-Chodź siostrzyczko obejdziemy cały cmentarz
i do rodziny powrócimy.
Gdy z Alei zasłużonych wyszły nie widziała już mogił
tylko brzozy w tym miejscu były i kołysankę do snu
żołnierzom nuciły .
W ty roku piękną rocznicę obchodzimy
czy wszystkich żołnierzy godnie uczcimy?
A może jakaś mogiła zapomniana i zaniedbana
na naszej polskiej ziemi jeszcze się znajduje .
Z chwastu ją oczyśćmy ,krzyż poprawmy i znicz zapalmy
Nasi pradziadowie przez tyle pokoleń o wolność kraju walczyli ,krew przelewali a my dziś jaki stosunek i szacunek dla niego mamy.