W tym świece fałszywym,
Kiedy ojciec wobec syna
Pozostaje mściwym
Kiedy córka na swą matkę
Patrzy jak na wroga,
Już nie lecą łzy miłości
Dzisiaj taka moda
Na ulicy ludzie patrzą
Wzrok ich poraniony
Widać ból, zmęczenie, pustkę
Rozum przestraszony…
Ludzie boją się myślenia
I odpowiedzialności
Dalej lękać się zaczęli
Samoświadomości
Po co czynić coś dla innych
Lepiej w cieniu zostać
Człowiekowi współczesnemu,
Tak ma się podobać!
Po co walczyć o rodzinę?
Lepiej stworzyć nową
A wartości to przeżytek
Zabijmy je mową!
Bo od teraz już nie wolno
Mówić o honorze
Bo od teraz zysk ma wygrać
W ludzkim wyborze!
I zrównany został człowiek
z tym co leseruje
Razem z tym, który pracuje
Siły swe marnuje
Dokąd zmierzamy?
Czego pragniemy?
Kim się staliśmy?
Czy jeszcze wiemy?