to kolejny raz, gdy cię tutaj nie ma.
Schodzę w dół po schodach, mijam piwnicę
i znowu po ciemku wychodzę na ulicę.
Idę chodnikiem, nie ma dziś gwiazd na niebie
może przypadkiem wpadnę na ciebie.
Czy czujesz ból mojej samotności?
To wyrywa mi serce, łamie wszystkie kości.
Jestem pusta i jestem zabita
moja dusza jest nożem przebita.
Szukaj dziewczyny lepszej, innej
nie takiej pustej, nie takiej zimnej.
Ona nie będzie ciebie nigdy jak ja kochała
i może nie zawsze będzie przy tobie stała.
Może nie będziesz z nią bardzo szczęśliwy
ale ona nie będzie jak chory myśliwy.
Nie będzie polować na twe myśli i duszę
pewnie uważasz, że znów ci głowę suszę.
Teraz, gdy ciemno, nie myślę, co będzie potem
czuję twój zapach, podążam twoim tropem.
Ta noc jest od reszty nocy inna
tak samo jak ja nie jest niewinna.
Odpycham cię od siebie, nie chcę cię ranić
nie chcę cię swoją osobowością zranić.
Może ktoś inny ci się w nocy przyśni
bo ja mam takie niebezpieczne myśli.
Trzymam w kieszeni jeszcze wódki połowę
myślisz dziś o mnie, bo ja depczę twoją głowę.
Siadam na ławce, twój mózg myślą o mnie płonie
wybieram numer, usłyszę cię w telefonie.
Cześć, to ja, chcę ci tylko powiedzieć
że już nigdy razem nie będziemy siedzieć.
Dzisiaj odchodzę i choć bardzo cię szanuję
to muszę to zrobić, bo życie ci psuję.
Bo przyglądasz się temu, kiedy płaczę skrycie
i widzisz jak codziennie kończę swoje życie.
Nie skarbie, to nie twoja wina
to choroba sprawia, że czuję się sina.
Że jestem trupem, uwalniam cię od tego
pewnie nie zdejmę z ciebie bólu całego.
Chciałeś coś powiedzieć, ale nie zdążyłeś
gdy się rozłączyłam cały czas dzwoniłeś.
Wstałam, miłość do ciebie łzami mi płynie
podeszłam do drzewa, powiesiłam się na linie.