każdego dnia
miłość w oczach
wnuków koi błękitem
przysłania złość
żal do ludzi
tulę w dziecięcych
rączkach
dzwigam
codziennie ciężar chwili
z biegiem lat jest częściej
smutno
ciągłe tęsknoty
zamykam w sercu
dużo pytań mało odpowiedzi
idę przygarbiona czasem
w domu czekają wnuki
radośnie biegną
krzyczą babciu jak dobrze
że jesteś
nie potrzeba więcej
panie Boże
dziękuję
nie tylko od Święta
kocham niebo w ich oczach