aleją parkową na wybieg
ukochane konie posmutniały
pada śnieg
jest lepki
przykleja się do dłoni nie okrywa ziemi
znika szybko
tylko choiny zielonych sukien nie
zmieniły
cis mój niezmienny każdej zimy
ścieżka pod górkę zasłonięta
pójdę prosto przez bramę
kiedy spytają powiem prawdę
kocham
kiedy biegną nieskrępowane
różnej maści obok
w boksach
przystępniejsze ludziom konie
rozumieją
Ewa Hulak Radziej