chyba z nią coś nie tak już od zarodka.
Zagubiona, roztargniona, przygnębiona to ona. Chociaż nie hańbiona to potrzebiona.
W smutek ozdobiona, przez złych ludzi przygnębiona przywabiona i gnębiona.
W swej depresji zagłębiona.
Przez złe myśli zarobiona.
Ciepłą barwą wciąż sztucznie barwiona.
Przez nieprzychylność i niszczona.
Tak to właśnie ona.
Przez złe duchy zbezczeszczona.
Tak właściwie kim jest "ona"?
W samotności doświadczona.
Wycieńczona, nieuchwytna, subtelna, ciepła.
Przez życie niedopieszczona,
mocą nieczystą nawiedzona.
Przez Lucyfera upatrzona.
Przez najbliższych wystawiona.
Tak właściwie, czy jest jeszcze "ona"?
To co kiedyś nie zniszczona,
miłością najedzona, wiarą napędzona.
Młoda, piękna, niedoświadczona. Niegardzona, niedręczona, nieokaleczona.
Przez Szatana niezmieniona.
Swoją duszyczkę młodą doprowadzoną, ochrzczoną, zatraciła.
Odpuściła, odtrąciła, pokłóciła, porzuciła, zamknęła.
Ciemności swymi dłońmi dotknęła,
z bólu jęknęła, mimo, że się potknęła, Bogowi głośno parsknęła.
Nikczemnikowi przytaknęła.
Wierność kusicielowi wykrzyknęła.
Potępicielowi bez wahania na wieki zaufała, oddała się.
Wstała, całkiem sama.
Skrzydła jej opadły, wierzenia w Boga prawdziwego przepadły.
Tak właśnie ona to Anioł Upadły.