w ptakch radośnie rozśpiewane
w świerczaszch muzycznie grające
niczym rankiem młode pisklaki
lecz muzyką nieskończoną
uwielbia wiatr cichy a widzialny
gdy brzozowym listowiem
do tańca trąca nawet porywa
a ja się rozkosznie uśmiecham
uśmiecham mając na uwadze
jedno najpiękniejsze drzewo
drzewo kwieciste a nie kwieciste
jedynie srebnobiałe jest okazałe
z najdelikatniejszej zieleni
nie jak kwiat bzu chwilą
popkorn przypomina
na zmyłkę jelenia
sarna rogów nie ma
tylko kuropatwa grzebie
w trawie wrona i sroka
wiatr szumem morza
świerczy muzykę chce zagłuszyć
aż Orzeł przyleciał
drzewa dzikie obejrzał łąki
w słonecznym będąc nastroju
najpiękniejszy kwiat dojrzał
kwiat lili przy którym przysiadł
podziwając taniec białych motyli
świerszcze głośno grają
nikt ich nie przegłuszy
nawet burza co zagrzmieć
chiała jak cisza głośna być
lecz zapomniała cisza
od dobrych aniołów pochodzi
i jak dźwiękiem życie ożywia
tak ma tęczą co kwiatem kwitnie
kwiatem polnym od ziemi
też groszek pachnący koniczynkę udaje
chwasu przed sobą nie widzi
na stopy pachnące stopy tańczące
tylko muzykę świerczy muzukę maja
radość lata w dojrzałym owocu...