kojącym szumem jak rozgrzeszenie
bryzą co chłodzi rozgrzane ciało
przynosząc ulgę i zapomnienie
wzywasz i kusisz namiętnym śpiewem
niczym syreny młodych żeglarzy
czułą pieszczotą otulasz stopy
o czymś z mewami po morsku gwarzysz
czasami niczym wielki generał
armię grzywaczy rzucasz do boju
i biada temu kto stanie w szranki
kładziesz pokotem niesfornych wojów
na koniec słońce złotą buławą
ucisza wszystkie kłótnie i spory
nadchodzi wieczór czas kontemplacji
natura uczy ludzi pokory
a gdy zamykam zmęczone oczy
błękitna mewa sprowadza sen
sen o cudownym bałtyckim morzu
które mnie wzywa w daleki rejs