tak laurem swojego bogactwa
stół obfitości wystawia
obfitością zdrowego żywiemia
z miłości i ciepłego serca
by nikomu chleba nie brakło
soczystych owoców i wina
czy dobrego bimberku
który to leczy oczy
choć alkohol to trucizna
na serce szkodzi nerkom i wątrobie
rozwój umysłowy opóźnia
niczym się przejedzenie
po czym tu dźga i tam
pod atramentowym niebem
nie jednej nową suknię sprawi
ze złotoczerwonejzieleni
koralami z jarzębiny przystroi
i do tańca z wiatrem zaprosi
ja chyba dla niego zostanę
surową niedojrzałą Kirką
lub hiszpańską dziewczyną
nie wczesną jesienią a teraz
bezkolcowo jeżynowymi ustami
podziękuję upojnie całując ...