kamień muru hałas kruszy,
bitewna wrzawa poranka.
W labiryncie jedna droga,
strzeżona przez oko wroga,
logiki pułapki zawiłe.
Serce więźniem politycznym,
demagogiem nieetycznym,
oczekuje w celi bramie,
z gilotyną ma spotkanie.
Strach przed krokiem w przód, znajomy,
prezent boski otworzony,
w nim Nadzieja na dnie leży,
ona jednak już nie wierzy.