ile nadziei rozwiał wiatr
wszak niejednemu biły dzwony
a potem runął domek z kart
o tych historiach mówią znicze
pochyłe krzyże skargi dusz
zaklęte w płaczu starej wierzby
w zwiędniętych płatkach białych róż
tutaj tęsknoty i marzenia
zamknięte w urnach kruszy czas
nocami snują się wspomnienia
w blasku wygasłych srebrnych gwiazd
czasami anioł się uśmiechnie
siądzie na ławce pośród drzew
piórem odkurzy czyjeś zdjęcie
i usłyszymy ptaków śpiew
spoglądam na utkany z ciszy
babiego lata srebrny włos
płonących świec już nikt nie liczy
cóż znaczy dzisiaj jeden grosz