żal opada z nagich ścian
odeszła nagle
został tylko biały szal
za oknem smutek
chmury leja gorzkie łzy
na parapecie
szary gołąb z chłodu drży
w kącie tęsknota
rozciągnęła srebrną sieć
łapiąc wspomnienia
pisze pożegnalny wiersz
sypialnia pusta
nie ma już splecionych ciał
w szafie gitara
lecz kto będzie na niej grał
tyle nadziei
czułych pieszczot głupich słów
była płomieniem
zostawiła tylko chłód
łapała chwile
była duchem letnich burz
zrodzona z ognia
kruchych płatków dzikich róż
łabędź odleciał
w łóżku czarny kocur śpi
historia stara
inny o niej dzisiaj śni
miłość nie pyta
łamie serca burzy świat
wypijmy za nią
smutki niech rozwiewa wiatr