Pukam do drzwi lecz w sercu pusto
Jak drzewo jesienne na wietrze
Wokół cierni i okaleczonych spojrzeń przeszłości
Sięgam głębiej do końca próbując zrozumieć
Swój świat tamtymi oczyma
Boję się prawdy lękam stanąć twarzą w twarz
I przyznać ten wstyd gniew i rozpacz ukrytą
Daleko w zakamarkach codzienności
I jednak nadszedł ten czas
Dotarcia na szczyt prawdy
Zdarcia maski wyrzucenia kłamstw
Ocalić jescze chcę póki czas
Moje lustrzane odbicie
Tak zawiłe i niezrozumiałe
Ponownie chcę rozpalić ten wspaniały czas
Gdy byłem sobą...
K.Ch. Tomik "Niespełnione marzenia"