w sercu niepewność jutra
wiosna rozkwitła strachem
w powietrzu wisi szaleństwo
jak mam usłyszeć wołanie
gdy życie utknęło w szepcie
tylko spłoszone cienie
drzwi zamykają ukradkiem
kina teatry opery
już nawet echa wygasły
w oknach zmęczone twarze
smutne rzucają spojrzenia
parki toną w milczeniu
zdziwione pustymi ławkami
ciszą dławiącą zieleń
niepewną swoich narodzin
nawet łzy są zbyt ciężkie
nikt nie ociera oczu
granicą dwa oddechy
może być że ostatnie