Nie, nie, nie!!!!
Po co, jeśli za chwilę krzyczę TAK!
Każdego ranka jestem silna, waleczna
A wieczorami poddaję się
Staję się niczym
Rankiem, gdy otwieram oczy, nienawidzę się
Codziennie w tej pętli nienawiści,
Która odbiera mi wszystko, wydziera, przywłaszcza sobie mnie
Zniszczoną, bez życia, bez nadziei
Każdego wieczoru się poddaję
Przestaję istnieć, myśleć, być,
Piszę do SIEBIE NIE!!!
Rano
A wieczorem, NIE! Jest tylko wspomnieniem, słabym światłem
Światłem? Mrokiem, nie istniejącą mną…
Codziennie sama wyrywam z siebie kawałek siebie,
Jak samobójca, jak pasożyt zżeram siebie od wewnątrz
I nikt!
Absolutnie NIKT, nie widzi, nie słyszy, nie chce widzieć
A ja…
Mam nadzieję, że się ktoś pojawi i wyciągnie rękę
Zanim..
Zanim co?
…
Niszczę… niszczę wszystko co mnie otacza
Nie czuję dotyku, zapachu, chwil, słońca,
NIE CZUJĘ
Bzdura
Wszystko to dla mnie nic… wieczorami, nic!
Przestaje istnieć!!!!