pośród wzgórz
nie wiem jak ciebie ale mnie denerwowały
swoją wędrówką bez celu mijały się
z jakąkolwiek logiką
kiedy weszły na twoje płócienne buciki
coś we mnie drgnęło zastygłem
napięcie rosło aż wreszcie jedna wspięła się na twój owłosiony piszczel
byłem w domu