gdzie mieszka uśmiech i nadzieja
będziemy jedli pomarańcze
a świat nie będzie pachniał lękiem
siądziemy na drewnianej ławce
szelestem liści kołysani
pomiędzy jawą a marzeniem
wpatrzeni w cichy bieg strumienia
opowiesz mi o zamkach z piasku
i o spienionej morskiej fali
o domku pośród starych sosen
i dzikich różach za wydmami
ja będę pisał kiepskie wiersze
perełka może też się zdarzy
lecz przecież dobrze być poetą
gdy świat kolory swoje traci
i zapomnimy o rozdrożach
o życiu w maskach i o strachu
będziemy pieścić daną chwilę
wsłuchani w szepty spoza czasu