w głowie się kołacze
tyle codziennie słów
ile z nich zapisać na karcie
aby nie zostały skazane
na zapomnienie i podarcie
tyle snów co wraz z nocą
nadchodzą gwiaździstą
i pryskają bladym rankiem
niczym bańka mydlana
kiedy znów je zobaczę
gdzieś w nieznane odleciały
ile marzeń ciągle mam
tyle do zrobienia w planie
gdyby na cudownej jawie
w połowie się spełniły
jakie byłoby wspaniałe
to ziemskie wędrowanie
ocalone pragnienia które nigdy
nie pozostaną opuszczone
nie sądzę ich i nie oceniam
umoczę jeszcze pióro w kałamarzu
aby poskładać wyrazy
jak szkiełka w witrażu
w strofy zmieniam
myśli sny
i marzenia
nikt nie pamięta ile razy
bardzo kocham moją Muzę
w króciutkiej rymowanej sukience
kiedy przychodzi
jak anioł z ukrycia
biorę ją na ręce
świat chętnie cały oddaję
bo wtedy
pośród zgiełku życia
nowy wiersz się rodzi