lecz ciągle zielone choć strojne w urodę.
Wciąż jeszcze pączkują i pną się do słońca,
choć kibić już kształtna i wizja gorąca.
By latem rozkwitnąć, zapachnieć nektarem
i kusić nadzieją, urokiem i czarem.
Lecz skarby największe co chodzą po ziemi
pełne seksapilu, to damy jesieni.
Owoc musi dojrzeć jak najlepsze wino,
żeby być kochanką, żoną i boginią.
Kobieto dojrzała imię twe namiętność,
drugie pożądanie, trzecie to przekleństwo.
Jesteś niczym opium kto raz cię spróbuje,
ciągle pragnie więcej, wciąż niedosyt czuje.
Jeśli chcesz miłości dzikiej i namiętnej,
poznać piekło, niebo i kręgi zaklęte.
Ona ci otworzy serce i ramiona,
ale bądź ostrożny bo możesz w nich skonać.
Są jeszcze śnieżynki o zimnym uśmiechu.
Dumne i wyniosłe jednak warte grzechu,
ale gdy odtają nic ich nie powstrzyma.
Lecz to inna bajka, no i inny klimat